Każdy, kto miał do czynienia z polskim system planowania przestrzennego, wie, jak nieprzyjazny jest on obywatel(k)om. Przeciętnemu Polakowi lub Polce trudno dowiedzieć się o procedowanych w okolicy „wuzetkach”, rysunki miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego są nieczytelne, a towarzyszące im teksty – ciężkie do przebrnięcia. Regularnie słychać też o protestach mieszkańców i mieszkanek, którzy nagle dowiadują się o przeskalowanej zabudowie w ich okolicy. Trudno im dowiedzieć się, co w ogóle zostało zgłoszone i ma zostać wybudowane.
Przeczytajcie co Kosma Nykiel – urbanista, łodzianin i społecznik, uważa o związku partycypacji i urbanistyki.
Czytaj dalej