Pudło z pomysłami
Chcemy pokazać ludziom, że mogą zmieniać rzeczywistość, muszą tylko wiedzieć jak – mówią mieszkańcy wsi i małych miast, którzy włączyli się w projekt „Debiuty w partycypacji”. Swoje niewielkie społeczności zaangażowali do ratowania zasobów wody, wprowadzenia budżetu obywatelskiego czy stworzenia miejsca dla młodych do rozwijania pasji. Zachęcamy do poznania trzeciej historii z przeprowadzonych działań.
Pudło z pomysłami
„Nie daj się przegłosować” – można przeczytać na pudle. I jeszcze: „Bądź świadomy”, „Gdy głosujesz, decydujesz” oraz „Sołtys na zagrodzie równy wojewodzie”. Opisane hasłami pudło umieścili na wózku w stylu lat dwudziestych, takim, z którego obwoźnie sprzedaje się popcorn. Do wózka przyczepili dzwonek, żeby było ich nie tylko widać, ale i słychać. Śmieją się, że chodzili z tym dzwonkiem jak Święty Mikołaj. Tak wyposażeni wyruszyli na ulice Lasocina, wsi w powiecie kieleckim, by zapytać mieszkańców, czego potrzebują.
– Bo nie wszyscy wiedzą, że potrzeby w swojej najbliższej okolicy można realizować np. dzięki funduszowi sołeckiemu – mówi Mariusz Brelski, prezes Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Lokalnych „Skała” z Łopuszna w województwie świętokrzyskim, którego członkowie zgłosili swój pomysł w projekcie „Debiuty w partycypacji”. Za cel postawili sobie, by fundusz sołecki „odzyskać dla mieszkańców i oddać decyzję o podziale pieniędzy w ich ręce”. – To, że mamy w domu ekspres do kawy, to nie znaczy, że pijemy dobrą kawę. Dopóki nie weźmiemy instrukcji obsługi i nie sprawdzimy, do czego służą poszczególne przyciski, to ekspres będzie zwykłym meblem. Podobnie jest z funduszem sołeckim, czyli pieniędzmi wyodrębnionymi z budżetu gminy na realizację pomysłów, które mają poprawić życie mieszkańców – mówi Brelski.
Fundusz jest, ale go nie ma
Fundusz sołecki działa bowiem we wszystkich 26 sołectwach, które znajdują się w gminie Łopuszno. – Problem tylko w tym, że właściwie nie działa. Spośród ponad 6 tys. uprawnionych do głosowania mieszkańców gminy Łopuszno na zebrania wiejskie, na których przegłosowywane są pomysły, przychodzi w większości sołectw może z dziesięć, w porywach dwadzieścia osób, w tym sołtys, paru zainteresowanych i radny. Pomysły w większości są przynoszone „w teczce” przez sołtysa i dotyczą spraw infrastruktury drogowej, oświetlenia czy innych ustalonych wcześniej w urzędzie gminy. Mieszkańcy nie mają pojęcia, że mogą również zgłosić swój pomysł i – jeśli zostanie przegłosowany – że są pieniądze na jego realizację – podkreśla Brelski. Dodaje, że dla mieszkańców niejasne są również zasady, według których można zgłaszać pomysły. Brelski: – Naszymi działaniami chcieliśmy uzmysłowić ludziom, że z funduszu sołeckiego mogą realizować potrzeby, które bezpośrednio ich dotyczą, ale nie mogą wkraczać w obszar kompetencji gminy czy samorządu. Chodzi więc raczej o sprawy i rzeczy, które animują życie kulturalne czy sportowe, jak organizacja pikniku, stworzenie placu zabaw czy postawienie altany do spotkań, a nie remont chodnika czy montaż progów zwalniających. Mieszkańcy poprzez fundusz sołecki nie powinni wyręczać urzędu. To raczej okazja, by zwrócić uwagę na potrzeby, których władze być może by nie dostrzegły.
Czego potrzebują mieszkańcy gminy Łopuszno? By się tego dowiedzieć, członkowie stowarzyszenia wybrali dwa sołectwa, w których postanowili zrealizować projekt: Lasocin i Gnieździska. – Nie bylibyśmy w stanie zbadać potrzeb mieszkańców wszystkich 27 sołectw, więc oparliśmy się na dwóch przypadkach. Zresztą chodziło o wypracowanie dobrych praktyk, które można by wdrożyć również w innych łopuszańskich sołectwach, a nawet gminach w innych częściach Polski – zauważa Brelski. On i jedenaście innych osób, skupionych w grupie roboczej, przystąpiło więc do działania. – Jako stowarzyszenie realizujące projekt zaprosiliśmy do współpracy inne organizacje i podmioty, bo nie chcieliśmy zamykać się w swojej bańce. Skoro mieliśmy zachęcać ludzi do działania i współdecydowania, to grupa musiała być różnorodna. I tak byli wśród nas m.in. dwaj sołtysi, członkowie uniwersytetu trzeciego wieku, rodzice, działacze społeczni – wspomina Brelski.
Wózek, pudło i dzwonek
Wspólnie zaplanowali dwa wydarzenia, które miały wypromować ideę funduszu sołeckiego: dzień sąsiada i spacer badawczy. – Dzień sąsiada to rodzaj pikniku, który zorganizowaliśmy w obu gminach, wydarzenie, które przyciąga mieszkańców na zasadzie „co oni tam takiego robią? Może podejdę i zobaczę” – opowiada Brelski. A jak już ludzie podchodzili, to chętnie dzielili się pomysłami na najbliższą okolicę, opowiadali o swoich potrzebach, marzeniach, otwierali się. – Dzień sąsiada to wydarzenie stacjonarne, ale chcieliśmy również ruszyć w teren. Stąd pomysł na spacer badawczy. To wtedy przygotowaliśmy duże pudło, które umieściliśmy na wózku z dzwonkiem i chodziliśmy po wsi. Zaczepialiśmy, pytaliśmy, rozmawialiśmy. Pomysły spisywaliśmy i wrzucaliśmy do pudła. Chcieliśmy dowiedzieć się, co w tym miejscu można zrobić: postawić altanę, plac zabaw, a może zasiać trawę na boisku? Sami mieszkańcy wiedzą to najlepiej – mówi Brelski.
Grupa robocza zebrała wnioski, a następnie wybrała tematy, które najlepiej odzwierciedlały potrzeby mieszkańców i mogły zostać zrealizowane dzięki funduszowi sołeckiemu. – Okazało się, że w jednym z sołectw kilka gospodarstw było wykluczonych z sieci energetycznej. Mieszkają tam starsze osoby, które nie zdawały sobie sprawy z tego, że własnymi siłami można to zmienić. Zasugerowaliśmy, że warto przyjść na zebranie wiejskie i poprosić o wsparcie uczestników naszego projektu. Drugim zgłoszonym przez nas pomysłem, stworzonym na podstawie rozmów z mieszkańcami oraz lokalnymi organizacjami społecznymi, był konkurs na logo i hasło promujące miejscowość. Mieszkańcy dostrzegli, że wystarczy zainteresować swoim pomysłem innych, powiedzieć o nim głośno, a realna stanie się jego realizacja – podkreśla Brelski.
Propozycje zostały zgłoszone na zebraniach wiejskich, w których wzięli udział nie tylko członkowie grupy roboczej, ale również zaproszeni mieszkańcy. – Częściowo udało nam się przegłosować zebrane przez nas pomysły. Teraz będziemy śledzić ich realizację, a więc patrzeć władzy na ręce, czy wywiązuje się ze swoich obowiązków w ramach funduszu sołeckiego. Możemy to robić chociażby w formie zapytania publicznego – mówi Brelski.
„Uni tam przyjdą i zdecydują”
Liczy, że dzięki realizowanemu przez stowarzyszenie projektowi mieszkańcy gminy Łopuszno będą mieli większy wpływ na to, co dzieje się w ich najbliższej okolicy. – Na wsi mawia się: „uni tam z góry przyjdą i zdecydują”. Polityka na poziomie gminy czy powiatu często wydaje się mieszkańcom odległa, a nawet abstrakcyjna. To, co w najbliższej okolicy, jest bardziej namacalne. Nic dziwnego więc, że ludzie najpierw interesują się tym, co dzieje się na ich podwórku lub w kamienicy. Tę ciekawość chcieliśmy pobudzić – podkreśla Brelski. Zauważa, że często mieszkańcy zaczynają organizować się, gdy sprawa jest już przesądzona. – Gdy gmina ogłosi np. budowę oczyszczalni ścieków, zamknięcie mostu czy budowę farmy wiatrowej, mieszkańcy reagują i organizują się w proteście. A przecież o wiele rzeczy można zawalczyć wcześniej, jeszcze na etapie kompletowania dokumentacji. Tylko trzeba wiedzieć, gdzie tych dokumentów szukać. Naszymi działaniami chcemy pokazać ludziom, że mogą zmieniać rzeczywistość, muszą tylko wiedzieć, jak – mówi Brelski.
Przyznaje, że inercja mieszkańców nie wynika tylko z braku wiedzy. Brelski: – Żeby to zrozumieć, trzeba uzmysłowić sobie, jak działają małe społeczności. Tu większość ludzi się zna, często wiele osób jest zatrudnionych u jednego, dużego pracodawcy, jest silna sieć wzajemnych zależności. To swego rodzaju akt odwagi cywilnej, by przyjść na zebranie wiejskie i wyrazić swoje zdanie, zwłaszcza jeśli jest ono w kontrze do stanowiska lokalnych władz. Cieszymy się, że coraz więcej osób się na to zdobywa.
Autorka tekstu: Martyna Śmigiel
Foto: Wojtek Radwański
***
Program “Debiuty w partycypacji” realizowany jest wspólnie przez ekspertów i ekspertki reprezentujących organizacje działające w obszarze partycypacji: Fundację SocLab, Fundację Pole Dialogu, Pracownię Zrównoważonego Rozwoju, Lubelską Grupa Badawczą, Wolskie Centrum Kultury i Fundację Stocznia, które połączyło Forum Praktyków Partycypacji.
wróć do aktualności